środa, 30 lipca 2014

Rozdział 1

Minęły dwa tygodnie od kiedy Harry był w Nowym Jorku ostatnim razem. Tak jak obiecał spotykał się z Lukiem kiedy tylko był w mieście. W ciągu kolejnego tygodnia One Direction będzie miało tydzień przerwy od nagrań, więc Styles będzie mógł odwiedzać chłopca codziennie.
Postanowił, że wstąpi do sklepu z zabawkami. Luke bardzo lubił roboty. Kupił mu największego jaki tylko był w sprzedaży. Gdy wychodził ze sklepu okrążył go tłum paparazzi. Styles przeklął cicho i nasunął swoje ciemne okulary na nos. Na szczęście Paul nie wypuściłby go nigdzie bez ochroniarza przy sobie. Co chwilę słyszał różne pytania, które głównie chodziły o zabawkę, którą trzymał w ręku. Padło też kilka o to, dlaczego ostatnio tak często odwiedza dziecięcy szpital. Harry tylko machnął ręką chcąc uniknąć tym samym odpowiedzi. Miał ochotę wykrzyczeć im, żeby zostawili go w świętym spokoju. Jednak jego reputacja ucierpiałaby na tym. Media zapewne dodałyby coś od siebie.
Wsiadł do swojego samochodu. Przez korki w szpitalu był dopiero po niecałej godzinie jazdy. Drogę do Luke'a znał prawie na pamięć. Wszedł do windy i nacisnął przycisk na trzecie piętro. Gdy drzwi się rozsunęły ruszył szybkim krokiem na prawo. Minął kilka pielęgniarek z ich podopiecznymi. Wszedł do sali, ale łóżko chłopca było puste. Przy oknie stała jego siostra, która zbytnio za nim nie przepadała.
- Cześć - mruknął podchodząc do niej. Dziewczyna spojrzała się na niego, a wyraz jej twarzy przypominał ten, kiedy pierwszy raz ją zobaczył. No tak, nie pałała do niego miłością. - Gdzie jest Luke?
- Na badaniach - odparła szorstko. - Zaraz powinien wrócić.
Harry oparł się o parapet. Przez chwilę stali w ciszy. Ellie wpatrywała się w krajobraz za oknem, a brunet się jej przyglądał. Podziwiał jej profil. Nie widział jej wiele razy, ale naprawdę mu się spodobała. Na pewno nie była starsza od niego, ale w tym przypadku to był dla niej wielki plus. Widać było, że dziewczyna nad czymś się zastanawia. Zmarszczyła brwi.
- Słuchaj - odezwała się w końcu. - Nie zrozum mnie źle, ale wolałabym, żebyś stopniowo ograniczał spotkania z moim bratem, aż w końcu mógłbyś dać nam spokój - Harry spojrzał się na nią nie wiedząc o co jej chodzi. - Lukey przeszedł bardzo dużo w ciągu ostatniego roku. Wiem, że ty i twój zespół jesteście zapracowani, a jakbyś nagle urwał z nim kontakt to na pewno zasmuciłby się. Chcę żebyś oszczędził mu dodatkowego cierpienia - westchnęła głośno. W jej oczach mógł dostrzec troskę.
Styles już otwierał usta, żeby jej odpowiedzieć, ale usłyszał dźwięk otwierających się drzwi. Pielęgniarka przywiozła chłopca z badań. Gdy Luke zobaczył zielonookiego podbiegł do niego.
- Harry! - przytulił się do niego. - Jak fajnie, że przyjechałeś!
Ellie przyglądała się tej dwójce uważnie. Wiedziała, że robi źle chcąc ich rozdzielić, ale to jest dla dobra chłopca. Nie chciała im przeszkadzać. Wiedziała, że cała uwaga jej brata skupiła się na Styles'ie.
- Luke, ja wychodzę. Przyjdę jutro - poinformowała. Przechodząc obok piosenkarza chwyciła go za ramię. - Jak będziesz wychodził to przyjdź do mnie. Będę w bufecie na parterze. Musimy dokończyć naszą rozmowę - wyszeptała nie chcąc, żeby chłopiec ją usłyszał.
Harry zerknął na nią zanim zniknęła za drzwiami. Nie miał ochoty na rozmowę z nią. To znaczy nie chciał kontynuować poprzedniej rozmowy, wolał pogadać z nią o czymś innym, weselszym. Chłopak dał swojemu przyjacielowi zabawkę, która spodobała mu się od razu.
- Harry? - zaczął Luke patrząc brunetowi prosto w oczy. - Zakochałeś się w mojej siostrze?
- Nie - odpowiedział szybko, przecież taka była prawda. Oczywiście pociągała go pod względem fizycznym, ale to wszystko. Jego fascynacji nie można w ogóle nazwać miłością.

***

Czekała na Styles'a w bufecie. Zamówiła sobie frytki w międzyczasie przeglądając jakieś gazetki medyczne, które leżały na stoliku. Wzięła do ust jedną frytkę, gdy jej telefon zadzwonił. Wyciągnęła z torby swój stary Blackberry, który miał już pękniętą szybkę. Nie patrząc kto się do niej dobiła odebrała.
- Ellie, jest sprawa - ten głos rozpoznałaby wszędzie - może u nas dzisiaj Connor przenocować?
- Czemu? - zmarszczyła brwi przeżuwając powoli swoje jedzenie. - Nocował u nas tydzień temu. On swojego domu nie ma? - westchnęła.
- Ma, ale znasz sytuację - zaśmiała się słysząc te słowa.
- Niech ci będzie. Tylko proszę, nie pieprzcie się w kuchni, ani w salonie, ja z tych części naszego mieszkania korzystam często - ostrzegła go. - I przyjedź po mnie do szpitala, teraz. Inaczej wykopię twojego chłopaka z naszego mieszkania - dodała śmiejąc się.
- Ellie! Kocham cię - w głosie przyjaciela usłyszała ulgę.
- Też cię kocham - gdy wypowiadała te słowa przysiadł się do niej Styles. - Zac, muszę kończyć. Zobaczymy się później - mruknęła i rozłączyła się. Położyła swoją komórkę na stole.
Wpatrywała się bez słowa w chłopaka, a on w nią. Między nimi panowała cisza, która dla niej nie była niezręczna. Normalna dziewczyna zabiłaby, żeby być na jej miejscu. Właśnie siedzi w bufecie z idolem nastolatek, a ona nie ma mokro w majtkach. Jakie to dziwne. Właściwie to nie. Gdyby przed nią siedział Jared Leto, to dostałaby ataku serca już na sam jego widok. No ale nie oszukujmy się, Harry Styles ani trochę nie przypomina wokalisty 30 Seconds To Mars.
- Na pewno pamiętasz co powiedziałam ci na górze - przerwała ciszę, a chłopak skinął głową. - Nie robię tego specjalnie, ale nie chcę, żeby Luke cierpiał. Jak ty znikniesz to mi się będzie wyżalał, a ja tego nie chcę ponownie przechodzić.
- Nie zniknę. Będę się dalej spotykał z twoim bratem. Polubiłem tego chłopca. Nic mu nie zrobię. - zapewnił ją Harry. - Daj mi swój numer. Jak mi coś wypadnie i nie będę mógł przyjść to do ciebie zadzwonię.
- Później będziesz dzwonił do mnie przed każdym waszym spotkaniem i oznajmiał mi, że jednak nie możesz się zjawić, co? - mruknęła lekko zdenerwowanym tonem. Styles westchnął cicho i oparł się łokciami o blat.
- Rozumiem, że mnie nie lubisz, ale nie rób tego swojemu bratu.
- Nie mów mi, co mam robić - fuknęła. Wstała mierząc go wzrokiem. - Pójdę już - wzięła swoją torbę. Ruszyła w stronę wyjścia ze szpitala.
Styles przeczesał dłonią swoje włosy. Miał mętlik w głowie. Nie chciał przestać spotykać się z chłopcem, polubili się. Nie wiedział właściwie nic o przeszłości Luke'a, ale wiedział, że jego siostra przesadzała. Zauważył na stoliku jej telefon. Wziął go do ręki. Powinien za nią od razu pobiec. Postanowił jednak trochę w nim poszperać. Pierwsze co mu się rzuciło w oczy to pęknięcie przez środek ekranu. Jak ona mogła trzymać taką starą cegłę. Na tapecie miała zdjęcie z jakimś chłopakiem, może to był ten Zac z którym rozmawiała przez telefon? Na fotografii była taka uśmiechnięta, a na jego widok jej humor od razu się pogarszał. Przy okazji wpisał swój numer, tak na wszelki wypadek.

:):

Hej. W końcu pierwszy rozdział. Wiem, że krótki, ale nie potrafię napisać nic długiego. Czekam na szczere opinie :)